Forum Witamy na forum Twojej telenoweli! Strona Główna
SONIA - pragnienie zemsty

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Witamy na forum Twojej telenoweli! Strona Główna -> Roxana / Sonia - pragnienie zemsty
Autor Wiadomość
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Wrz 15, 2008 1:44 am    Temat postu: SONIA - pragnienie zemsty    

Odcinek 1
Od rozpoczęcia roku szkolnego minął tydzień. Na dworze szalała burza i porywisty wiatr - zjawiska charakterystyczne dla tej pory roku. W sali od języka ojczystego profesor Ayala przybliżał swoim podopiecznym sylwetkę poety pisarza, twórczości którego dotyczyła dzisiejsza lekcja. Przeźroczyste krople deszczu na zmianę z rozszalałymi gałęziami pobliskich drzew uderzały w plastikowe parapety. Z na przeciwka budynku szkoły dobiegała głośna muzyka i kobiece okrzyki - Simon Sardival poraz kolejny skutecznie uwodził kolejną nową uczennicę szkoły przed wejściem do budynku, gdzie zaparkowany był jego samochód. Chłopak miał bowiem w sobie to "coś" co przyciągało do niego dziewczyny jak magnez. Ciemno włosa dziewczyna, choć zawsze bardzo skupiona na wykładach profesora Ayali tym razem pochłonięta była lekturą starej poniszczonej książki. Myszkując kiedyś po opuszczonym domu starej czarownicy natrafiła na ową lekturę oraz wielką i równie starą księgę czarów. Starsi mieszkańcu Puerto Arena trzymali się zdala od starej i szalonej Niriel, gdy ta pewnej nocy zagroziła pojawieniem się "córki szatana", która objawi się wyznaczonym przez Anioła Śmierci i ukarze ich za swoją głupotę. Stara Niriel zmarła, a jej dom opanowały ciemności. Ludzie zasiali między sobą plotkę, że duch starej wiedźmy nadal zamieszkuje owy dom i czeka na przybycie "córki szatana". Sonia jako jedyna odważyła się przełamać miejscowy przesąd i przekroczyła próg domu wiedźmy, wynosząc z niego tajemniczą skrzynkę...
Pochłonięta do reszty książką Sonia nie spostrzegła, że po jej ramieniu dreptał czarny włochaty pająk, podłożony przez złośliwego Gustavo.
- Sonia... - dziewczyna słysząc nawoływanie Fuentesa odwróciła się. To co ujrzała na ramieniu przyspieszyło bicie jej serca. Nagle po sali rozbiegł się przeraźliwy pisk Soni, która w przypływie przerażenia strąciła zwierzątko z ramienia. Profesor Ayala zerwał się w stronę dziewczyny, z której zaczęli naśmiewać się pozostali, z Gustavo na czele. Chłopak wykorzystując zamieszanie wziął pająka z powrotem do ręki i ostrożnie schował do pudełka.
- Sonia, uspokój się! - nakazał mężczyzna. - Co się stało?!
Sonia cofnęła się od ławki i trzęsąc się odpowiedziała.
- Wielki, włochaty! Chodził po mnie!
- Twój ukochany? - spytała Carmen z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
- Zobaczcie! - powiedział Gustavo, podnosząc z podłogi poniszczoną książkę, którą Sonia czytała podczas lekcji. - "Życie Czarownic" - Soniu, czyżbyś wydawała biografię?
Po chwili cała sala (z wyjątkiem kilku osób) wybuchła głośnym śmiechem. Na twarzy Sonii pojawiło się zawstydzenie i strach. Gustavo poraz kolejny poniżył ją przed kolegami.
- Carmen! Gustavo! - profesor Ayala podniósł głos. Takie rzeczy nie mogą być tolerowane na jego lekcji. - W tej chwili macie stawić się u dyrektora!
- Profesorze... - jęknęła Carmen krzywiąc minę. - Nie słyszałaś, co powiedziałem?! - powtórzył mężczyzna, wyrywając z ręki Gustavo książkę Sonii.
Carmen i Gustavo rzucili mordercze spojrzenie w stronę Suarez, poczym zgodnie z poleceniem nauczyciela opuścili salę lekcyjną. Ayala zwrócił książkę zapłakanej dziewczynie oraz podał jej swoją jedwabną chusteczk , w tym samym momencie, w którym zadzwonił dzwonek oznajmiający czas na przerwę.
Gdy wszysycy uczniowie opuścili salę, Miguel Ayala zwrócił się do wychodzącej Sonii.
- Soniu, chciałbym zamienić z tobą słówko! - zawstydzona swoim zachowaniem dziewczyna, ze spuszczoną głową podeszła do nauczyciela.
- Ja... bardzo... przepraszam...
- Spokojnie, nie masz mnie za co przepraszać. - odpowiedział z ciepłym uśmiechem na twarzy. - Chciałem ci pogratulować doskonałego artykułu!
- Naprawdę się panu podobał?
- Bardzo i dlatego zdecydowałem się przesłać go do lokalnej gazety...
- Przesadza pan... - Sonia zawstydziła się, a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech podkreślający jej ukryte piękno.
- Ależ skąd. Napisałaś go w sposób profesjonalny. Masz spore szanse wygrać konkurs na redaktora młodzieżowego dodatku. A tymi nieudacznikami nie powinnaś się przyjmować... W szkole bywa ciężko, ale pamiętaj - to minie.
- Pociesza mnie pan formułkami... - stwierdziała żartobliwie Sonia.
- Uczę tu języka to mój konik - nagle dziewczyna przystawiła swe usta w stronę mężczyzny, nie zdając sobie sprawy, że w tym samym momencie zza drzwi rozmowie dziewczyny z Ayalą przysłuchuje się dziewczyna Gustavo - Paloma. Profesor Ayala nie dał się ponieść chwili słabości i w odpowiednim momencie odsunął się od Sonii, która w bardzo szybkim czasie zdała sobie sprawę ze swojego błędu.
- O nie... - wydusiła z siebie cała przerażona. Oczy dziewczyny zaszkliły się.
- Soniu, nic się nie stało! - uspokojał Ayala, lecz zawstydzona dziewczyna chwyciła się za usta i ruszyła do ucieczki. Widząc zbliżającą się Sonię, Paloma szybko schowała się za ścianę.
- Kto by pomyślał... Nasza szara myszka podkochuje się w profesorku... - pomyślała, poczym prędku pobiegła w stronę szatni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia Śro Wrz 17, 2008 2:03 am, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro Wrz 17, 2008 1:56 am    Temat postu:    

Odcinek 2

Lekcje wychowania fizycznego były dla Sonii kolejną katorgą. Jako, że nie pałała szczególną sympatią do areobiku, wybrała grę w siatkówkę, która tego dnia wyjątkowo dobrze jej poszła. Po zajęciach dziewczyna ze spuszczoną głową wróciła do swojej szafki.
- Zobaczcie panienki, nasz słynna szkolna pisarka po raz kolejny nas zaskoczyła! Tym razem wspaniałą grą! - oznajmiła z ironią Carmen, rzucając w Sonię ręcznikiem.
- Odwalcie się od niej! - wtrąciła się rudowłosa dziewczyna, która od dłuższego czasu przyglądała się relacjom między Sonią, a jej dręczycielami. - Nie wystarczy ci wizyta u dyrektora?
- Naprawdę uwierzyłaś, że poszłam do niego z Gustavo?! Nie broń tego zera, nie warto!
- Doprawdy? Pozwól, że sama zdecyduję... - odparła rudowłosa, podnosząc ręcznik Carmen i oddając go właścicielce.
- Spadamy dziewczynki... Nie zamierzam tracić czasu na te przyjaciółeczki... - rzuciła na koniec Uribe, poczym wraz z dwiema dziewczynami opuściły szatnię.
- Jestem Emilia - przedstawiła się rudowłosa. Wszystko w porządku? - Sonia nie odpowiedziała. W dalszym ciągu stała ze spuszczoną głową. - Nie przejmuj się nimi wszystkimi, teraz udają takich ważniaków, a zobaczysz, że za kilka lat nie będą umieli otworzyć języka albo skończą jako sanitariusze w szpitalu psychiatrycznym.

Po zakończeniu zajęć Sonia w zamyśleniu przemierzała jednośladem miejscowe ulice. Tak bardzo chciałaby się zmienić, umieć bronić się przed zaczepkami ze strony Gustavo i Palomy... Jeszcze dziś, tak niezręczna sytuacja z profesorem Ayalą. Jak teraz spojrzy mu w oczy?! Dojechawszy do domu Sonia postawiła rower przed wejściem i opornie weszła do domu. Dom dla większości czymś więcej niż tylko budynkiem mieszkalnym. To rodzina, która jest jego głównym i najmocniejszym fundamentem. Tego fundamentu brakowało Sonii. Po śmierci matki jej sytuacja rodzinna uległa całkowitej zmianie. Zmienie na gorsze...
Ojciec coraz częściej sięgał po alkohol, aż celująco uzależnił się od niego, zapychając nim pustkę po stracie żony. Siostra zmieniła stosunek do Sonii, uważając się za najpiękniejszą i najdoskonalszą z racji dominacji wiekowej nad młodszą siostrą. Z pewnością, gdyby nie śmierć matki los rodziny Suarezów potoczyłby się zupełnie inaczej.
- Gdzie się włóczyłaś?! - spytał ostro Cipriano Suarez. - Dlaczego nie możesz być taka jak Natalia?!
- Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz... - odparła Sonia, która doskonale zdawała sobie sprawę, że prędko do jej rozmowy z ojcem nie dojdzie, gdyż trzeźwość omija don Cipriano szerokim łukiem, z przerwami na pierwsze dni nowych prac.
- Trzeba posprzątać na strychu!
- Zrobię to później, miałam dziś zły dzień.
- Jak zwykle! Do niczego się nie nadajesz, wiedźmo! - warknął Suarez, próbując namierzyć wzrokiem córkę, co wymagało od niego sporo wysiłku.

Gustavo i Daniel od zakończenia zajęć podyskutowali w parku nieopodal szkoły o kolejnym bolesnym żarcie dla Sonii. Spotkanie Gustavo i Palomy z dyrektorem mogło by się skończyć dla nich zawieszeniem lub co gorsza wydaleniem ze szkoły. Na taką kompromitację Fuentes nie mógł sobie pozwolić.
- Może zmontujemy z Sonią jakieś porno fotki? - zaproponował Daniel.
- Za słabe. Musimy wymyślić coś, co zgniecie całkowicie sukę!
- Cześć Daniel, hej skarbie! - przywitała się kokieteryjnie Paloma przysiadając się do przyjaciół. - Nie uwierzycie! Sonia chciała pocałować profesora Ayalę, ale ją powstrzymał.
- Chyba żartujesz? - zdziwił się Daniel, na którego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Bardzo podoba mi się twój artukuł, jesteś naprawdę bardzo utalentowaną dziewczyną...
- Kochanie, jesteś genialna - oznajmił Gustavo, składając na ustach Palomy gorący pocałunek. - Chyba już wiem, co zrobimy tym razem...

Profesor Ayala siedział samotnie w swojej sali, gdzie sprawdzał klasówki jednej z klas, którą uczy. Zajęcie nie wymagające specjalnego wysiłku, jednak nauczyciel z trudem pojmował myśli swoich uczniów przelane na papier. Dodatkowym obciążeniem była scena między nim a Sonią. Jak długo uczy jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się, by uczennica chciała go pocałować. Mężczyzna odłożył czerwony długopis i udał się piętro niżej do gabinetu swojej żony - Mai, która w szkole pracowała jako psycholog.
- Przeszkadzam? - spytał nieśmiało zza uchylonych drzwi.
- Kochanie, dobrze wiesz, że nie! - odparła z uśmiechem na widok męża Maya. Miguel wszedł do gabinetu zamykając za sobą drzwi, poczym nerwowo zaczął przeglądać leżącą na pobliskiej szafce broszurkę.
- Co nie tak? - zaniepokoiła się kobieta, odrywając się od swoich obowiązków.
- Nie.
- Chyba raczej nie... Powiedz, co się stało?
- Sonia... ona się... podkochuje... we mnie... - wyjaśnił mężczyzna, nie kryjąc zmieszania na twarzy.
- Miguel... wiesz jakie są nastolatki. Zobaczysz, przejdzie jej.
- Mam taką nadzieję.
- Podświadomie zdają sobie sprawę, że nie mają ze mną szans... - odparła Maya, podchodząc do męża. - A skoro mowa o nas to powoli musimy myśleć nad przemeblowaniem domu.
- Nie mówisz poważnie?! - na twarzy Ayali pojawił się szczery uśmiech.
- Chyba nareszcie nam się udało! - dodała radośnie Maya.
- Tak się cieszę, skarbie!

Gustavo, Paloma i Daniel czekali niecierpliwie przed wejściem do szkoły. Lekcje skończyły się już jakiś czas temu, a drugi obok Sonii kujon nadal siedział w budynku. W końcu jednak, z książkami w ręku w drzwich stanął on - Roberto Sardival, brat bliźniak szkolnego podrywacza Simona, słynący z zamiłowania do nauki.
- Roberto, co słychać?! - spytał Gustavo, udając cholernie przyjacielskiego. - Słuchaj, jutro z paczką robimy imprezę, byłoby fajnie, gdybyś wraz z Simonem na nią wpadł!
- Impreza? Ja i Simon? - zdziwił się chłopak.
- Wpadłbyś?
- Chyba kpisz... - odparł krótko Roberto.
- Roberto... - wtrąciła Paloma. - Należy ci się wolny wieczór od tej sałej nauki... Ledwo co zaczęła się szkoła...
- Nie chcę mieć braków w przeciwieństwie do innych...
- Chyba nie odmówisz tak ślicznej dziewczynie jak Palomita? - dodał Daniel.
- To dziwne... - stwierdził Roberto, zatrzymując się nagle. - W ogóle się nie kolegujemy, raptem zamieniliśmy parę zdań... Dlaczego zapraszacie akurat mnie, a nie Simona?
- Ay Robertito! Drugi raz taka okazja może się nie przydarzyć... Dobrze wiesz, że żyjemy z dręczenia tej cichej suni Sonii...
- Wiem, numer z pająkiem był odrażający!
- Postanowiliśmy dać ci spokój i skupić się tylko na Sonii - powiedział Daniel, klepiąc Roberto po ramieniu. - Będzie super impreza, serio stary!
- Powiedziałeś impreza?! - wtrącił nieznajomy chłopak w towarzystwie Emilii.
- My się raczej nie znamy... - burknął groźnie Gustavo.
- Jestem Rafael, przeprowadziłem się niedawno z Monterey. Macie wspaniały klimat, ale ludzie jakby spięci... Szukaliśmy z koleżanką jakiejś ciekawej miejscówki. - Emilia słysząc wypowiedź Rafaela zmarszyła brwi.
- Robię jutro z paczką imprezę, wpadniesz? - spytał Fuentes.
- Pewnie, prawa Emi?
- Ja chyba nie... - odparła niepewnie. - Nie słynę z częstego imprezowania.
- Emi, nie rób mi tego! - zaprotestował Rafael. - Zobaczysz, że będzie fajnie.
- No dobrze...
- Cieszę, że chociaż wy się zgodziliście, bo Roberto jak zwykle zaczął stawiać opory...
- Nie nie, pewnie, że wpadnę... Z Simonem czy bez niego... - wystękał Sardival, podziwiając śliczny uśmiech Emilii.
- Świetnie, zapiszę ci adres - powiedział Gustavo, poczym szybko zapisał na kawałku kartki adres, gdzie miała odbyć się impreza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia Czw Wrz 18, 2008 1:23 am, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw Wrz 18, 2008 2:31 am    Temat postu:    

Odcinek 3

Sonia zmęczonym krokiem weszła do swojego pokoju i rzuciwszy plecak w kąt, opadła na łóżko. Wtulona w wielkiego żółtego misia rozmyślała nad dzisiejszymi wydarzeniami. Żona profesora Ayali jest dobrą i wspaniałą osobą, nie raz pomagała jej uporać się z problemami z Gustavo i innymi... Romans z jej mężem, byłby dla Mayi ogromnym ciosem. Ale o jakim romansie mowa?! Reakcja Ayali nie powinna zdziwić Sonii - w końcu co takiego mogłoby pociągać w niej tak dojrzałego mężczyznę, jakim jest Miguel Ayala?
- Co z tobą, czarownico? - spytała ironicznie Natalia, zjawiając się nagle w pokoju siostry. - Wymyślasz zaklęcie mające cię odmienić?
Sonia nic nie odpowiedziała. Usiadła jedynie na łóżku i wtulona w misia przyglądała się pogodzie za oknem.
- Obudź się! Ubzdurałaś sobię tę całą magię! - odparła ze złością w głosie Natalia, wskazując na poustawiane na pułce figurki, które nigdyś należały do starej Niriel. - Od kiedy polazłaś do domu tej starej wiedźmy kompletnie ci odbiło!
- Co to za krzyki?! - wtrącił wpółtrzewy don Cipriano. - Co znów narobiło to paskudztwo?
- Moja kochana siostrzyczka szuka sobie chłopaka za pomocą magii!
- Taa... Wszystkie nawyki ma po matce! Tylko ty Natalia podałaś się w ojca...
- Pan śmie żartować?! - oburzyła się Natalia, poczym prędko opuściła pokój Sonii.
- Przepraszam... chciałem, żebyśmy po śmierci matki żyli jak dawniej... - powiedział po chwili ciszy mężczyzna. Sonia jednak odwróciła głowę w stronę ściany, próbując ignorować słowa ojca. - Czasami miłość nie wystarczy... - dodał na koniec opuszczając pomieszczenie. Po bladym policzku Sonii spłynęła łza. Tak bardzo brakowało jej obecności i rozmowy z matką. W jej głowie jednak zapadły słowa ojca Czasem miłość nie wystarczy...
Dziewczyna schyliła się po łóżku, spod którego wyjęła oprawioną fotografię uwielbianego przez nią nauczyciela.
- Natalia nie ma pojęcia jak bardzo się myli... Sprawię, że Miguel pokocha mnie bardziej niż swoją żonę! - postanowiła Sonia, porzucając w niepamięć wcześniejsze słowa o szczęściu Ayali z żoną, Mayą.

Gustavo w towarzystwie Carmen podjechał pod dom braci Sardival. Zaparkowany przed domem elegancki samochód Simona świadczył o obecności chłopaka w domu. Carmen wyjęła z torebki błyszczyk i szybko poprawiła nim usta.
- Po co się malujesz? - spytał Gustavo.
- Nie maluję się, kochanie tylko nabłyszczam usta.
- Nieważne, zaczekaj tu! - polecił, poczym prędko podbiegł do garażu szkolnego kolegi. - Simon, jak miło cię widzieć!
- Gustavo? Co tu robisz?
- Chciałem upewnić się, że Roberto przekazał ci informację o imprezie.
- Rzeczywiście, ta łamaga coś wspominała... Przykro mi stary, ale nie mogę wpaść. - wyjaśnił Simon. - Ale będę miał zajęcie dla ciebie i twoich kumpli.
- Jakie?
- Zróbcie coś z... moim... bratem - z trudnością wysłowił się Sardival. - Ja nie potrafię, ale może wam uda się zrobić z niego faceta!
- Nie ma sprawy... Aha, Simon mam sprawę.
- O co chodzi? Tak szybko się rozmyśliłeś?
- Pewnie, że nie, ale interesujesz się jeszcze didżejką? - spytał Gustavo.
- Już nieco mniej, ale w wolnej chwili...
- Przegrał byś mi program?
- Jeśli nie zrobisz mi konkurencji...
- Bez obawy!

Nastał wieczór. Sonia zaczęła przygotowywać pokój do rytuału: zwinęła wełniany dywan, który swą objętością zakrywał pentagram, poczym porozstawiała po całym pokoju świece i różnorakie amulety starej Niriel. Dokładnie okadziła pentagram mieszanką ziół, na jego środku postawiła starą tacę z różnymi przyrządami pomocnymi oraz starą księgę zaklęć, którą ostrożnie przekartkowała poszukując odpowiedniego zaklęcia. Gdy w końcu odnalazła odpowiednie zaczęła postępować zgodnie ze wskazówkami w niej zawartymi. Oby ów miłosny czar mógł działać potrzebne były rzeczy osobiste obojga kochanków. Sonia sięgnęła więc do kieszeni, wyjmując z niej jedwabną chusteczkę profesora, następnie zdjęła z włosów swoją gumkę. Obie rzeczy ułożyła obok siebie na magicznym proszku, który po chwili zalała woskiem jednej ze świec. Dziewczyna westchnęła głęboko zamykając oczy, poczym zaczęła recytować magiczną formułkę.
- Demonie miłości, panie zakochanych dusz usłysz me wołanie. Gotowa jestem złożyć ofiarę z samej siebie, byś złączył mą duszę na zawsze z ukochanym. Niczym feniks z martwych powstanę, by zabrać to co winne należeć się mnie. Racz obdarzyć mnie mocą wszechpotężną, bym mogła zawładnoć nad umysłem każdego i niszczenia tych, którzy ważyli się mnie zlekceważyć. By tak się stało oddaję ci mój panie, me serce, me ciało i krew... Przelewam ją w twoim imieniu. - po tych słowach Sonia wzięła do ręki sztylet, poczym przyłożyła go do żył. W całym tym rytuale zabrakło Sonii jedynie odwagi do przeklania krwi, która potrzebna była do działania zaklęcia.
- Natalia ma rację.... Stuknięta ze mnie wiedźma... - burknęła dziewczyna odkładając sztylet na tackę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia Czw Wrz 18, 2008 2:31 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią Wrz 19, 2008 1:52 am    Temat postu:    

Odcinek 4

Następnego dnia o dość wczesnej porze Sonię obudził dźwięk telefonu. Zaspana dziewczyna niechętnie zerwała się z łóżka i podniosła słuchawkę.
- Słucham? - powiedziała zaspanym głosem.
- Sonia? - odezwał się męski głos w słuchawce telefonu.
- Nie słyszę za dobrze, kto mówi?
- Tu Miguel Ayala, to pewnie moja komórka robi takie zakłócenia. Myślałem o naszej wczorajszej rozmowie... Przemyślałem wszystko i teraz wiem, jak bardzo mi na tobie zależy, Soniu.
- Nie jesteś Ayalą. - odpowiedziała dziewczyna.
- Gdybym nim nie był, skąd wiedziałbym o twoim sukcesie z artykułem? Nikt poza mną i tobą o tym nie wie... Możemy się dziś spotkać?
- A co z pana żoną?
- Nie układa się nam... już od dłuższego czasu myślałem nad rozwodem. To co z naszym spotkaniem?
- Dobrze.
- Świetnie. Będę na ciebie czekał w motelu "Angelitos de Pepe", w pokoju numer 37 o dziewiątej. - powiedział mężczyzna.
- Będę punktualnie.
- Kocham cię...
- Ja pana również.. - odpowiedziała Sonia, gdy po chwili połączenie urwało się. Dziewczyna rozejrzała się po pokoju nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą się wydarzyło. - Udało się! - pisknęła zadowolona, wpatrując się w strą księgę zaklęć.
Tymczasem Gustavo w towarzystwie Carmen wypoczywał po męczącym tygodniu nad miejskim basenem dla miejscowej elity.
- Gwiazda wieczoru załatwiona! - oznajmił ze satysfakcją Gustavo.
- Ty szalenie przystojny łajdaku, jesteś okropny... - odparła Carmen, pożerając ukochanego pocałunkami. - I takiego cię kocham...

Wracając z porannych zakupów Sonia przechodziła obok sklepu z elegancką odzieżą. Szybko jednak spuściła głowę, bowiem zdawała sobie sprawę, że w tak wyzywającym stroju czułaby się niekomfortowo. Kiedyś nawet myślała nad zmianą wizerunku, jednak Natalia odradziła jej to uświadamiając siostrze, że była, jest i będzie brzydkim kaczątkiem.
Nie zastanawiając się dłużej Sonia ruszyła przed siebie, gdy niespodziewanie na swoim drogim i sportowym rowerze zza rogu wyjechał Franco Aguirre - gówniarz, który uważa się za "pępek świata" tylko dlatego, że jego ojciec jest "kimś"...
- Kogoż to moje piękne i wyraziste oczęta widzą?! - zaczął drwiąco, zajeżdżając drogę dziewczynie. - Panna czarodziejka w wersji porannej!
- Odczep się ode mnie, Franco...
- Odczep się... odczep się... wybacz, ale to nie możliwe! Nic tak nie nastraja mnie poztywnie jak obelga w twoją stronę!
- Jeszcze zobaczysz, że te słowa obrócą się przeciw tobie! - odpowiedziała wzburzona, poczym obeszła Franco.
- Twoje groźby nic nie wskurają! - zawołał za dziewczyną Aguirre. - Sprawię, że odechce ci się żyć, wariatko... - wymamrotał pod nosem, a następnie odjechał.
Po powrocie do domu, Sonia zaniosła zakupy do kuchni. Poranny głód zaczął dawać się we znaki, więc dziewczyna od razu wzięła się za przygotowywanie śniadania, gdy w niespodziewanie w kuchni zjawiła się Natalia.
- Nie nabałagań, bo nie mam zamiaru po tobie sprzątać! - burknęła na dzień dobry starsza Suarez.
- W przeciwieństwie do ciebie zawsze sprzątam po sobie.. - odparła cicho Sonia.
- Coś ty powiedziała?! Nieważne! Dziś wieczorem ma cię nie być, zrozumiano?
- Bez obaw, wieczorem idę na spotkanie.
- Ciekawe z kim... chyba tylko diabeł nie odmówiłby randki z taką ciamajdą jak ty! - skomentowała szorstko, po czym zostawiła Sonię samą.
Sonia zamyśliła się przez chwilę... To nie diabeł, lecz sam profesor Ayala zaproponował jej spotkanie! W pewnym momencie dziewczyna dostrzegła w oknie tajemniczą postać w czarnej pelerynie, która najwyraźniej obserwowała dom Suarezów. Gdy Sonia zbliżyła się do szyby, postać znikła. Znad przeciwka pewnym krokiem zbliżała się piękna i elegancko ubrana ciemnowłosa dziewczyna, sąsiadka Suarezów - Macarena Borguez. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że dziewczyna może mieć wszystko o czym tylko zamarzy, bowiem jej matka - Sandra Borguez posiada nowoczesną klinikę kosmetyczną przynoszącą niesamowite zyski. Brakowało jednak pewnych bardzo istotnych rzeczy: miłości ze strony Sandry, która luksusem próbowała zastąpić córce ojca oraz przyjaźni. Wiele bowiem dziewcząt zazdrościło Macarenie niezwykłej urody, która podsycała ogień pożądania w męskich sercach. Piękne, długie i kręcone włosy z każdym krokiem dziewczyny rytmicznie stykały się z jej ciałem, uwalniając zapach drogich i wykwintnych perfum.
- Czego bym nie oddała, byleby być tak piękną jak ona... - zamyśliła się Sonia.

Ty


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia Sob Paź 04, 2008 1:45 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Witamy na forum Twojej telenoweli! Strona Główna -> Roxana / Sonia - pragnienie zemsty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach