Forum Witamy na forum Twojej telenoweli! Strona Główna
Zatruta kobieta

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Witamy na forum Twojej telenoweli! Strona Główna -> Zatruta kobieta
Autor Wiadomość
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:50 am    Temat postu: Zatruta kobieta    

Odcinek 1

Vanessa stała przed lustrem w hotelowym pokoju i poprawiała fryzurę, co pewien czas spoglądając na leżącego mężczyznę.
- Szkoda mi cię Sebastianie, jesteś świetnym kochankiem, ale ja nie szukam jeszcze męża... - westchnęła, poczym poprawiła sukienkę i wyszła po cichu.
Idąc stonowanym krokiem Vanessa przyciągała wzrok nie jednego mężczyzny. Nie było takiego, który by nie zawiesił na niej wzroku.
Zbliżając się do apartamentowca w którym mieściło się wynajmowane mieszkanie jej i Constanzy, na dziewczynę czekał jej dawny kochanek - Eduardo Mora.
- Eduardo?! - spytała Vanessa, speszona na widok dawnego kochanka. - Co ty tu robisz? Skąd wiesz, gdzie ja mieszkam?!
- To nieistotne! Vanesso, proszę cię! Wróć do mnie! - błagał mężczyzna.
- Edu...
- Powiedz, co zrobiłem źle?! - przerwał.
- Eduardo, posłuchaj mnie! - zaczęła Vanessa, patrząc ex-kochankowi głęboko w oczy. - Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie! Nie spieszy mi się do zamąż pójścia! Nie z tobą!
Nastała krępująca cisza. Po policzku Eduardo spłynęła łza. Vanessa skierowała się w stronę drzwi wejściowych.
- Kocham cię! - zawołał nagle Eduardo.
- Wiem... - dziewczyna odpowiedziała ze spokojem, poczym zniknęła za drzwiami.
- Bez ciebie moje życie nie ma sensu, Vanesso! - wyszeptał mężczyzna i odszedł.
***
Constanza zaczytana w powieść jednego z ulubionych pisarzy wracała z kuchni z szklanką wody do swojego pokoju.
- "(...) wokoło panowały ciemności. Elisa myślała, że jest w zamku sama ze stróżem. Nie wiedziała, jak bardzo się myliła (...)" - czytała na głos Connie. - "(...) podziwiając wilgotne mury zamku poczuła, że ktoś ją obserwuje, gdy nagle..."
- Już jestem! - oznajmiła Vanessa, powodując u przyjaciółki przyspieszenie pracy serca.
- Oszalałaś?! - spytała przestraszona Constanza.
- A tobie co? Skradasz się w ciemnościach....
- Wracała z kuchni! Jak było? - spytała, zmieniając temat.
- Całkiem przyjemnie! - odpowiedziała Vanessa z uśmiechem na twarzy. - Trafił mi się istny tygrys seksualny!
Constanza zagryzła wargi i uważnie wsłuchała się w opis wieczoru, jaki przedstawiła jej przyjaciółka.
***
- Diego! Diego! - wołał zdyszany Vicente.
- Zaraz płuca wyplujesz! - zażartował Diego. - Co się stało? Jest już późno!
- Wybrałem się z Lią na spacer i wyobraź sobie znalazłem bardzo ciekawą roślinę!
Diego wraz z przyjacielem pobiegł zobaczyć znalezisko.
- Nie rozumiem... - zdziwił się Vicente. - Lio, napewno nie zrywałaś tej rośliny?
- Przecież mówię, że nie zrywałam!
- Vicente, napewno coś ci się przywidziało! - burknął Diego.
- NIE!
- Jest już ciemno, napewno ci się tylko przywidziało!
Przyjaciele udali się do domku Diego, a zza drzewa obserwowała ich tajemnicza osoba, która trzymała w ręku znalezioną przez Vicente roślinę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Renzo dnia Pon Paź 01, 2007 1:12 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:52 am    Temat postu:    

Odcinek 2

Gdy Vanessa skończyła relacjonować Connie upojną randkę, przyjaciółka zwróciła się do niej:
- Zazdroszczę ci Vanesso....
- Masz na myśli te 'randki'? - spytała Vanne.
- Tak...
Vanessa przytuliła do siebie Constanzę, poczym głaszcząc jej włosy rzekła:
- Connie, ty też jesteś śliczna. Widocznie nie dokładnie stosujesz zalecane przez mnie wskazówki!
- Zamiast przyciągać, odpycham facetów! - posmutniała Connie. - Jestem do niczego...
- Co się znów stało? - spytała Vanessa, przejęta nastrojem Constanzy.
- Mam dość tego zasranego debila! Idiota ośmieszył mnie przed wszystkimi! - oznajmiła zdenerwowana Constanza, poczym wybuchnęła płaczem.
- Ciii! Nie rycz tak! Chodź! - rzekła Vanessa i wraz z przyjaciółką udała się do swojego pokoju. Gwałtownie odsunęła odsuwane skrzydło szafy i przed dziewczynami ukazał się bogaty zbiór ciuchów.
- Wszystkie te rzeczy są twoje, Vanesso?! - zdziwiła się Constanza.
- Dokładnie, wszystko kupili mi ci naiwniacy.... - potwierdziła Vanessa, poczym wyjęła z szafy piękną białą sukienkę. - W tej będziesz wyglądać bosko... przymierz!
- Nie ubiorę jej!
Vanessa spojrzała ze zdziwieniem na przyjaciółkę.
- Nie podoba ci się?!
- Jest śliczna, ale zdajesz sobie sprawę z tego ile ona kosztowała?
- W rzeczy samej! - rzekła Vanne z uśmieszkiem na twarzy, poczym wyjęła z komody zeszycik, w którym strony zapisane były różnymi cyferkami. - Dokładnie 3000 peso!
Constanza ze zdziwienia zakryła usta.
***
Przybity Eduardo wrócił do domu. Donia Lina szybko zeszła do syna.
- Edu, nareszcie jesteś! - ucieszyła się i ucałowała syna.
- Ona mnie nie kocha... - wystękał zapłakany.
Lina przytuliła moco syna. Bolało ją cierpienie jedynego syna.
- Kto tak mocno zranił mojego synusia? - spytała, zastanawiając się, która z ostatnich partnerek Eduardo mogła go tak zranić.
- Vanessa Gomez...
- CO?! - przeraziła się kobieta. - Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że spotykałeś się z tą wywłoką?!
- Jaką wywłoką? Vanessa była wspaniała, piękna.... A dziś... chłodna, nie miła...
- Ona nie zasługuje na twoją miłość synusiu! - oznajmiła donia Lina, poczym pogładziła policzek Eduardo.
- Może masz rację...
***
Diego siedział wpatrzony w monitor komputera. Siedzący na kanapie Vicente zmieniał kanały w telewizorze, a Lia krzątała się po kuchni.
- Chłopaki! Kolacja gotowa! - zawołała z kuchni.
- Sądząc po urywkach to w TV nie ma nic ciekawego...
- Może w BioTV będzie coś ciekawego... - pomyślał Vicente, podnosząc rękę z pilotem w dłoni.
- Ogłuchliście?! - spytała Lia, wychodząc z kuchni z łychą w ręku.
- Ślicznie wyglądasz, siostrzyczko!
- Jak miło, że tak myślisz, braciszku! - rzekła Lia, posyłając bratu wrogi uśmiech.
- Bardzo sexy! - dodał Diego, na chwilę odrywając się od monitora.
- Diego....
- Słucham?
Po chwili Lia rzuciła się na Diego i namiętnie pieściła jego szyję.
- Lia, chyba zadużo tych trujących oparów się nawdychałaś w tej kuchni! - zaśmiał się Vicente, który dokładnie przyglądał się jakże namiętnej scence.
- Kiedy ona ostatnio była z mężczyzną?! - spytał Diego.
- Co prawda dzielę mieszkanie z tą wariatką, ale jeśli pytasz o sceny łóżkowe to.... chyba pare tygodni temu zerwała z jakimś kolesiem!
- Chyba miesięcy, nie tygodni! Strasznie napalona jest! - roześmiał się Diego, gdy Lia zaczęła oblizywać jego policzki.
- Oj nie marudź, Diegito! - wtrąciła Lia, poczym zaczęła wydawać z siebie dzikie okrzyki.
- Jesteście bardziej stuknięci ode mnie! - rzekł Vicente i znów zaczął przeskakiwać po programach w telewizji.
***
Eduardo zajrzał do sypiali matki, która już smacznie spała. Zrobiło mu się strasznie żal kobiety.
- Wybacz mamo, ale nie mogę tak dłużej... - wyszeptał, poczym ucałował matkę w policzek.

Po kilku minutach Eduardo dotarł na stary most. O tej porze, mało kto z niego korzystał.
- Bez ciebie Vanesso, moje życie nie ma sensu! - rzekł, wpatrzony w zdjęcie dziewczyny.
Po chwili mocno wcisnął pedał gazu i z ogromną prędkością przebił się przez barierkę i wpadł do rzeki...
***
Następnego dnia donia Lina włącza telewizor.
- Eduardo, wstawaj! - zawołała.
- "Dziś o świcie miejska policja wyłowiła z rzeki samochód marki Fiat w którym znaleziono ciało mężczyzny. Prawdopodobnie wypadek był próbą samobójczą." - oznajmiła dziennikarka.
Zdenerwowana kobieta wyjżała przez okno. Samochodu Eduardo nie było!
- Boże święty! Oby to nie był on... - przeżegnała się i szybko popędziła do pokoju syna....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:52 am    Temat postu:    

Odcinek 3

Constanza omijała wolnym krokiem biurka w pracy, przyciągając wzrok wszystkich mężczyzn. Sukienka, którą pożyczyła jej Vanessa oddawała prawdziwe piękno dziewczyny. Na jej twarzy malował się dyskretny uśmiech. Gdy dotarła do swojego stanowiska, zagadała ją koleżanka z przeciwnego biurka.
- Masz śliczną sukienkę! Pewnie była droga...
- Dzięki! - odpowiedziała Constanza z uśmiechem na twarzy, poczym zaczęła wyjmować z teczki pliki kartek.
- Ignacio prosił, abyś zajrzała do niego jak tylko pojawisz się w redakcji - dodała Violeta. - Lepiej idź już do niego, bo nie jest w dobrym humorze...
Gdy kobieta odeszła od biurka Constanzy, na twarzy dziewczyny pojawił się chytry uśmieszek..
- Ay Ignacito... Dziś rozbudzę twoje ukryte pragnienia... - wyszetała, poczym wyjęła z torebki tusz do rzęs i krwiście czerwoną szminkę.
***
W domu doni Liny zjawili się funkcjonariusze policji.
- Czy zameldowany jest tu Eduardo Mora?
- Tak... Czy coś się stało mojemu synowi? - spytała z niepokojem starsza kobieta.
Po chwili milczenia drugi funkcjonariusz rzekł:
- Mamy dla pani bardzo złą wiadomość... Niestety pani syn... nie żyje...
- Nieee... to musi być jakaś poomyłka! - zaprzeczyła donia Lina. - Eduardo nie nocował w domu, ale...
- Pan Mora z ogromną prędkością przebił się przez barierkę na moście La Chavarria... Spłonął żywcem....
- Edu... - wyszeptała zszokowana Lina i osunęła się na podłogę.
***
Vanessa właśnie wyciągała się na łóżku. Spogladając jeszcze zaspanym wzrokiem na zegarek, zauważyła tacę z szklanką soku pomarańczowego i talerzykiem wafli ryżowych. Do 'zestawu' dołączona była również gazeta.
- 'MŁODY MĘŻCZYZNA POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO' - po przeczytaniu nagłówku, Vanessa zainteresowała się artykułem. - 'Młody mężczyzna odebrał sobie życie, jadąc ogromną prędkością swoim samochodem mostem La Chavarria'
- Biedak, ciekawe co go do tego skłoniło? - zastanawiała się Vanessa, poczym sięgnęła po szklankę z sokiem.
***
<delikatne pukanie do drzwi>
- Proszę!
- Witaj Ignacio! Violeta wspominała, że chcesz mnie widzieć... - zaczęła Constanza.
- Cześć! - burknął mężczyzna, szperając w szafce z papierami. - Mam dla ciebie... - Ignacio odwrócił się po chwili i zaniemówił.
- Taak? - spytała podchodząca do niego Constanza, a następnie przyciągnęła go do siebie, szarpiąc za jego krawat.
- Yyy...no... - jąkał Ignacio, a po chwili poczuł smak ust Constanzy.
Romans z koleżanką z pracy? Każdy, ale Ignacio nigdy nie pozwoliby na coś takiego! Jednak nawiedzała go taka myśl, gdy widział Constanzę. Ta dziewczyna spodobała mu się od swojego pierwszego dnia w pracy. Po chwili dziewczyna przerwała pocałunek.
- No więc coś chciałeś, kotku? - spytała kokieteryjnie.
- Noo... mam dla ciebie.. dobra wiadomość! - wystękał, choć miał powiedzieć zupełnie co innego.
- Brzmi kusząco... - przewróciła powiekami dziewczyna.
- Otóż Mauricio przechodzi na emeryturę i chciałbym wiedzieć, czy nie chciałabyś przejąć jego biura?
- Hmm... musiałabym to przemyśleć... masz dziś wolny wieczór? - spytała z zaskoczenia.
- Słucham?! - zdziwił się Ignacio. Constanza prawdopodobnie proponuje mu randkę!
- Czy masz dziś wolny wieczór? - powtórzyła dziewczyna.
- Ojj, niestety dziś jestem umówiony z ludźmi z TvStars...
- Jaka szkoda! W takim razie wracam do roboty!
- ... ale mogę odwołać to spotkanie! - skończył Ignacio.
- Spotkajmy się przed wejściem do budynku redakcji o 18!
- Będę czekał! Tylko nic nikomu nie zdradź!
- Nie denerwuj się, misiu! - rzekła Constanza puszczając mężczyźnie oczko, poczym opuściła jego biuro.
- Miśku! - zaśmiał się Ignacio i również wrócił do pracy.
***
Donia Lina odzyskała przytomność i szybko wstała z sofy.
- Prosze zostawić mnie samą! - zarządała. - Skontaktuję się z panami co do śmierci mojego syna!
- Będziemy zobowiązani! - ukłonili się mężczyni, opuszczając mieszkanie seniorki.
Kobieta podeszła do kominka na którym stało pare fotografii Eduardo i wzięła jedo z nich.
- Dlaczego mnie zostawiłeś, Edu? Dlaczego?! - pytała nie kryjąc łez.
Po chwili podeszła do okna i oznajmiła przez zaciśnięte zęby:
- Nigdy nie wybaczę ci, że przyczyniłaś się do śmierci Eduardo, Vanesso Gomez! Nigdy!!! Pomszczę cię synku! Ta lafirynda Vanessa gorzko zaplaci za twoją krzywdę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:53 am    Temat postu:    

Odcinek 4

Diego i Vicente smacznie spali. Po chwili obudził ich dźwięk upadającej pokrywki od garnka.
- Zwariowałaś?! - zdzwił się zaspany Vicente. - Jest dopiero... 10!
- No właśnie! Jest już 10, za oknem piękna pogoda.... - zaczęła zadowolona Lia, gdypo chwili usłyszała ciche chrapanie przyjaciół.
- Wstrętne śpiochy! - 'oburzyła się' i wróciła do kuchni kończyć śniadanie.
***
- Connie! - zawołała Violeta.
- Słucham?
- Przeprosił cię za wczoraj?
- Nie... ale zaproponował mi biuro Mauricia! - dodała z uśmiechem Connie.
- Gratuluję! Mauricio miał jedno z najlepszych biur w całej redakcji. Mam do ciebie prośbę! - zaczęła Violeta.
- Jeśli znów mam coś poprawić w twoim nowym artykule to dopiero w przyszłym tygodniu! - wtrąciła Constanza.
- Nie nie! Poprostu.... czy wzięłabyś wywiad z komendantem policji za mnie?
- Dobrze wiesz, że słabo wypadam z wywiadami!
- Ale pytania już mam gotowe, tylko nagle wypadło mi coś ważnego! Proszę cię, Constanzo! - błagała kobieta.
Constanza spojrzała Violetcie w oczy i spytała:
- Coż to za ważna sprawa, że błagasz mnie o pomoc?
- Dobrze powiem ci, bo jesteś moją przyjaciółką: umówiłam się jutro z Maximem!
- Gratuluję, mam nadzieję, że wkońcu Maximo będzie twój!
- Też mam taka nadzieję!
***
Donia Lina siedziała od kilku godzin w swojej pracowni, gdzie wokoło otaczały ją zlewki z różnymi substancjami.
- Jeszcze 4 liście mniszka słonecznego i gotowe! - rzekła kobieta. - Teraz Vanesso Gomez, musisz to wypić!

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:54 am    Temat postu:    

Odcinek 5

Donia Lina popiędziła na górę. Mimo strachu jaki naszedł ją na myśl, że ma wejść do pokoju syna, nacisnęła na klamkę i zrobiła pare kroków. Wspomnienia wróciły...
- Mamo! Zakochałem się!
- Tak się cieszę synku! A jak ma na imie twoja wybranka, Edu?
- Vanessa...
To imie donia Lina zapamięta do końca życia. To właśnie ona przyczyniła się do śmierci jej jedynego dziecka...
- Kochamy cię mamusiu! - rzekły radoście dzieci.
Lina przytuliła je do siebie.
- Ja też was kocham urwisy!

***
Vanessa siedziała w domu i myślała nad dzisiejszym dniem.
- Powinnam poszukać jakiejś pracy! - stwierdziła. - Nie mogę wiecznie wyłudzać kasy od tych naiwniaków, choć to nie jest takie złe... Ciekawe jak tam sobie Connie radzi...
***
Młoda dziewczyna przechodziła obok domu rodziny Mora. Z wielkim zaciekawieniem przyglądała się budynkowi.
- Przepraszam! - zwróciła się do sadzącej kwiatki sąsiadki doni Liny. - Czy w tym domu mieszka jeszcze donia Lina z synem?
- Tak, ale już sama.
- Jakto sama? Syn się wyprowadził?
- Popełnił samobójstwo, dziś nad ranem...
Dziewczyna była przerażona wiadomością jaką przekazała jej kobieta. Spojrzała ostatni raz na dom Liny i odeszła w pośpiechu.
***
- Mówisz, że to ten ten policjant zajął się sprawą tego samobójcy? - spytała raz jeszcze Constanza, zbierając ostatnie informacje o Eduardzie.
- Tak, Boris Acevedo!
- A ile lat miał ten samobójca?
- 33, nazywał się Eduardo Mora! - dodała Violeta.
- Eduardo Mora.... wydaje mi się, że skądś znam to nazwisko - zamyśliła się Constanza.
- W mieście jest dużo osób o tym nazwisku!
- Możliwe....
***
- Koniec tego dobrego, chłopaki! - oznajmiła Lia, poczym włączyła radio.
- Wyłącz to! - zaprotestował Diego.
- Chcemy spać! - dorzucił Vicente.
- Szkoda, będę musiała sama zjeść twoje ulubione śniadanie! - zwróciła się do Diega.
- Czyżbyś zrobiła....
- .... jajecznicę z pomidorami i dużą ilością boczku!
- Jak na sezonową kochankę, masz całkiem dobą pamięć! - zaśmiał się Diego, który właśnie wstawał z łóżka.
- Widzisz Vicente? Bierz przykład z przyjaciela i wstawaj z wyra!
- Daj mi spokój! Wykorzystywałaś biednego Diegita do późnych godzin nocnych, a ja wcale temu nie protestowałem, więc pozwól oddać się przyjemności jaką jest dla mnie spanie!
- WSTAWAJ! - wydarła się Lia.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:55 am    Temat postu:    

Odcinek 6

- Mamusiu, gdzie byłaś? - spytał mały chłopczyk, podbiegając do kobiety, która wróciła z obserwacji domu doni Liny.
- Byłam na zakupach, kochanie! - wytłumaczyła spokojnie. - Mam nadzieję, że nie na psociłeś znowu, bo mam dość rozmów z donią Carmelą!
- Ona jest stara i głupia! - oburzył się chłoczyk, wyjmując z siatki soczyste czerwone jabłko.
- Fabio, nie wolno tak mówić o starszych osobach!
- Ale to prawda!
- Weź jabłko i biegnij bawić się z Marcelito! - rzekła kobieta, czochrając urwisa po główce.
***
Donia Lina szukała w pokoju syna jego notesu z nadzieją, że znajdzie w nim adres lub numer telefonu do Vanessy Gomez. Po chwili kobieta zauważyła w szafce nocnej mały notesik z numerami telefonów i adresami, prawdopodobnie znajomych Eduardo.
- Raquel Palacios.... Franco Trueba.... Camilo Albaracin.... Vanessita! Mam cię! - ucieszyła się kobieta. - Już żaden mężczyzna nie będzie przez ciebie cierpiał, przekleta lafiryndo!
Donia Lina przeszła do swojej sypiali i wybrała numer do Vanessy.
- Tak słucham?
- Dzień dobry, Lina Mora z tej strony!
- Dzień dobry! Słucham panią...
- Czy mogłybyśmy się dziś spotkać wieczorem?
- Właściewie.... to tak!
- Świetnie, w takim razie będę na ciebie czekać w restauracji "Diavolo" o 18 - oznajmiła Lina i szybko przerwała połączenie.
Vanessa była bardzo zaskoczona telefonem od matki swojego byłego kochanka.
- Przeklęty Eduardo, pewnie poskarżył się matce! - rzekła do siebie i po chwili zkwasiła minę.
***
- Macie dziś jakieś plany?! - spytała Lia, patrząc na swoich mężczyzn zajadających się przyrządzoną przez nią jajecznicą.
- Jeszcze nie wiemy!
- Może jakaś impreza? - stwierdził Diego.
- Diegito, a kiedy ty mi się oświadczysz? - spytała Lia, a Diego zaczął się dławić.
- Oszalałaś?! - oburzył się Vicente. - Chcesz mi zabić przyjaciela?!
- Przepraszam! Ale uważam, że nadeszła odpowiednia pora, aby twój przyjaciel mi się oświadczył! Chce zostać panią Lopez! - rozmarzyła się Lia.
- Co ty takiego we mnie widzisz? - spytał Diego, machając kromka chleba przed oczami Lii.
- Przestań machać mi tą kromką! - rzekła Lia, wyrywając Diego kromkę chleba. - Jesteś przystojny, pochodzisz z średniej klasy społecznej, uwielbiasz moje potrawy, uwielbiam się z tobą kochać....
- Siostrzyczko, idź lepiej do kuchni i sprawdź, czy woda na herbatę się nie przypala! - zadrwił Vicente.
- Już biegnę braciszku!
***
Nastał wieczór i zbliżała się pora spotkania doni Liny z Vanessą.
- Przepraszam za spóźnienie, ale... - rzekła Vanessa zasiadając do stolika przy którym siedziała już kobieta.
- Nic nie szkodzi! Napijesz się czegoś? - zaproponowała.
- Poproszę kieliszek czerwonego wina! - zwróciła się do kelnera.
- Dla pani?
- Kieliszek białego wina.
Gdy kelner odszedł od stolika, Vanessa spytała:
- Pani jest matką Eduardo?
- Zgadza się... Chciałam z tobą o nim porozmawiać!
- Zapewne wspominał pani o swoich planach?
- Co masz na myśli, Vanesso?
- Eduardo chciał się ze mną ożenić!
- Co takiego?! - przeraziła się Lina.
- Powiedziałam mu, że to jeszcze za wcześnie. Że nie jestem gotowa na ślub..
<kelner podaje wina>
- Też uważam, że na ślub jeszcze za wcześnie! - rzekła donia Lina czekając na moment, by podać Vanessie trutkę. Nagle odezwała się komórka Vanessy.
- Przepraszam, ale moja współlokatorka dzwoni! - przeprosiła dziewczyna i odeszła od stolika. Lina wykorzystując moment nie uwagi Vanessy, dolała do jej kieliszka przyrządzoną przez siebie trutką.
- Teraz tylko to wypij! - wyszeptała do siebie Lina, czekając aż Vanessa wypije zatrute wino. Gdy Vanessa wróciła do stolika, matka Eduardo zaproponowała toast.
- Proponuję wznieść toast za wspólną przyszłość twoją i mojego syna!
Vanessa i Lina wzniosły kieliszki do góry, poczym przyłożyły kieliszki do ust....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:56 am    Temat postu:    

Odcinek 7

Vanessa i Lina wzniosły kieliszki do góry, poczym przyłożyły kieliszki do ust, gdy nagle Vanessę zaszedł pewien mężczyzna.
- Vanessa! - ucieszył się na widok dziewczyny, która upuściła kieliszek z zatrutym winem.
- Cholera jasna! - zdenerwowała się donia Lina.
- Reynaldo! - zdziwiła się na widok kochanka. - Co ty tu robisz?!
- Mam właśnie spotkanie w interesach, ale widzę, że jesteś zajęta.
- Tak, zadzwonię do ciebie! Pa! - pożegnała się z przyjacielem i zajęła się plamą na sukience.
- Przepraszam cię Vanesso, ale źle się czuję!
- Może odwiozę panią do domu? - zaproponowała Vanessa.
- Dziękuję, widzę, że chcesz porozmawiać ze znajomym. Zadzwonię do ciebie jeszcze i umówimy się u mnie! - rzekła Lina, poczym opuściła lokal.
- Stara watriatka! - rzekła do siebie Vanessa i udała się do Reynaldo.
***
Diego i Lia przechadzali się alejkami otoczonymi ze wszystkich stron sklepami.
- I jak mi idzie? - spytała Lia, przeglądając sukienki wystawione na wystawie.
- Co masz na myśli?
- No udawanie, że jestem twoją dziewczyną.
- Nie masz sobie równych! - odpowiedział Diego, całując Lię w policzek.
- Zauważyłeś tamtą rudą? Jak na ciebie patrzy?
- Jest okropna! - zaśmiał się Diego. - Żal mi dziewczyny!
- Racja, nie jest urodziwa! - potwierdziła Lia.
- A tak wogóle to długo będziemy chodzić po tych sklepikach? Wolałbym posiedzieć teraz z Vicente i pooglądać meczyk!
- Myślisz, że długo utrzymacie się z tych oszczędności? Poza tym Vicente ma się czym zająć....
***
Reynaldo po wspólnej kolacji z Vanessą zawiózł dziewczynę do siebie.
- Masz bardzo ładnie urządzone mieszkanie! - zachwyciła się dziewczyna.
- Dzięki! Napijesz się czegoś? - spytał mężczyzna, gdy nagle zadzwonił telefon stacjonarny. - Strasznie cię przepraszam, ale musisz obsłużyć się sama!
- Idź odbierz, a ja zrobię drinki! - uśmiechnęła się i posłała mężczyźnie buziaka.
Gdy wkońcu Reynaldo zniknął w drugim pokoju, Vanessa wyjęła spod sukienki woreczek z biały proszkiem. Ostrożnie wsypała zawartość torebki do szklanki Reynaldo i starannie wymieszała palcem.
- Zaśniesz jak dziecko, kochanie! - rzekła, wsypując drugą połowę do swojej szklanki.
Reynaldo wrócił do Vanessy ukrywając coś za plecami.
- Co tam chowasz? - spytała zaciekawiona.
- Niespodzianka!
- No pokaż!
- Najpierw buziak!
Vanessa spełniła prośbę Reynaldo.
- Jeszcze jeden! - zażyczył sobie mężczyzna, a Vanessa spełniła jego warunek, chwilę później Reynaldo wręczył Vanessie czek.
- Nie mogę tego przyjąć! - zaprotestowała Vanessa, choć miała ogromną chrapkę na te pieniądze.
- Nie chcę słyszeć odmowy! Kup sobie jakieś sukienki! Chcę, abyś wyglądała ślicznie!
- A nie wyglądam ślicznie?!
- Kochanie, we wszystkim ci ślicznie!
Po chwili Vanessa podała Reynaldo szklankę z rozpuszczonym narkotykiem. Reynaldo opróżnił szklankę w sekundę, Vanessa jedynie zamoczyła usta...
***
- Nienawidzę Lii! Za jakie grzechy musiała mi się trafić taka siostra?! - myślał Vicente, próbując uwolnić się z sznura, jakim związała go Lia.
Po paru minutach chłopakowi w końcu udało się uwolnić i z knebla i z szafy.
- Lia, nie masz życia! - wkurzył się i wyszedł z domu.
***
Constanza pędziła na spotkanie (a raczej randkę) z Ignacio. Będąc już prawie przed wejściem do redakcji, na przeciw dziewczynie szedł Ignacio.
- Ależ ty seksownie wyglądasz! - oznajmił mężczyzna.
- Ty również! - odpowiedziała, szalejąc z rozkoszy, które ledwie opanywała.
Pacałunki młodych stawały się coraz namiętniejsze, aż w końcu Constanza postanowiła oddać się Ignacio. Tu, przed wejściem do redakcji.
- Connie! Connie!
- Ta...ak?
- Chcesz 'to' zrobić tu? - zdziwił się.
- Noo...
- Wolałbym jednak gdzie indziej!
- Jak chcesz.... - odpowiedziała Constanza i zaciągnęła mężczyznę w krzaki.
***
Dziwna kobieta kładła spać małego Fabio. Chłopczyk bał się zasypiać w samotności, więc dziewczyna została z nim do czasu, aż mały zasnął.
- Mamusiu....
- Tak synku?
- Zabierzesz mnie tam? - spytał tajemniczo.
- Gdzie?
- No wiesz gdzie... Tam, gdzie dziś byłaś!
- A skąd ty wiesz, gdzie ja byłam? - spytała kobieta, mrużąc oczy.
- Tata Marcelita cię tam widział.
- Kiedyś Fabio, kiedyś.... - odpowiedziała kładąc się obok synka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:57 am    Temat postu:    

Odcinek 8

Po powrocie do domu donia Lina zamknęła się w swoim pokoju. Podeszła do szafy i wyjęła z niej pudełko pełne zdjęć. Przekopując się przez stare fotografie z przeszłości, kobieta trafiła na zdjęcia pary dzieci, chłopczyka i dziewczynki.
- Gdybyś nie odeszła córeczko, Eduardo napewno dziś by żył.... - westchnęła, poczym przetrała spływającą łzę.
***
Constanza i Ignacio po namiętnych igraszkach w krzakach udali się do mieszkania dziewczyny.
- Jesteś pewna, że nie będziemy przeszkadzać twojej współlokatorce?
- Uspokój się! Vanessa nie wróci na noc...
Po chwili milczenia Constanza spytała:
- Ignacio mam pytanie....
- Słucham...
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego w redakcji zachowujesz się jak skończony skurwysun?
Ignacio byl totalnie zaskoczony pytaniem ze strony Constanzy. Nikt wcześniej o to nie pytał. Powiedzieć prawdę, czy skłamać?
- Byłem w złym humorze, poprostu! - wyjaśnił mężczyzna.
- No, to dało się zauważyć i odczuć. A coś się stało?
- Wolałbym o tym nie rozmawiać!
- Jasne... - odrzekła z lekkim niesmakiem Connie i udała się do lodówki. - Co powiesz na wspólną kolację?
- Właściwie to mieliśmy iść do restauracji, ale...
- Niestety Vanessa nie była dziś na zakupach i mamy tylko zamrarzalnik pełen pizzy i zapiekanek.
- Dobre i to... - zaśmiał się Ignacio.
***
Lia i Diego wrócili do domu, gdzie zastali straszny bałagan.
- Mam złe przeczucie, że mój braciszek wydostał się z szafy! - przestraszyła się Lia.
- I nie mylisz się! - rzekł Vicente. - Nie daruję ci tego, siostrzyczko!
- Państwo Montes, bardzo proszę zachować spokój!
- Jesteście wspólnikami! - stwierdził Vicente.
- Vicente jesteś poruszony, co powiesz na spacerek?
- Zapomnij!
- No to może ja zrobię kolację! - speszyła się Lia i uciekała do kuchni.
***
Vanessa leżała obok Reynaldo. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek znajdzie mężczyznę na całe życie. Z Reynaldo spotykała się najdłużej, ale czuła w głębi serca czuła, że to nie on.W Edurado podobała się jej troska o nią, ciepło bijące z jego słów i oczu.
- O czym myślisz? - spytał Reynaldo, wyrywając Vanessę z rozmyśleń.
- O niczym ważnym... - skłamała i namiętnie pocałowała mężczyznę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 0:57 am    Temat postu:    

Odcinek 9

Następnego dnia Vanessa po cichu wróciła do swojego mieszkania. Wokoło znajdowały się porozrzucane ubrania.
- W końcu Connie udało się upolować jakiego samca! - pomyślała, zrzucając z sofy męskie bokserki.
Po chwili z pokoju Constanzy zaczęły dobiegać dzikie jęki rozkoszy.
- Współczuję jej ofierze! Przecież ona go zamęczy na śmierć! - przeraziła się Vanessa, lecz zamiast ratować Ignacio udała się do swojego pokoju.
***
- Fabio, śpiochu! Obudź się! - zawołał z dołu kobiecy głos.
- Mamo, ale ja...
- Nie ma żadnego "ale ja"! Ubieraj się, bo spóźnisz się do szkoły!
- Przecież tata Marcelita zawsze nas zawozi! - oburzył się junior, zakrywając się kołdrą.
- Dziś ja was zaprowadzam, więc pospiesz się, bo Marcelito będzie tu za 10 minut!
***
Pełne namiętności dzikie rozkosze Constanzy i Ignacio przerwał odgłos prysznica.
- To Vanessa! - przeraziła się Connie.
- Jasna cholera! Moje bokserki! - zawołał Igancio i po nagi pobiegł do salonu.
Po chwili krzyk Vanessy przywiódł i Constanzę do salonu, gdzie ujrzała speszonego nagiego Ignacio przed przerażoną Vanessą.
- Przepraszam! - oznajmiła Vanessa i w pośpiechu uciekła do łazienki.
- Co za siara!
- Nie panikuj! - uspokajała Connie. - Vanessa to dziecko seksu! Już nie jedno nagie męskie ciało widziała!
- Mam nadzieję, że jak odwiedzi cię w redakcji to o tym nie wspomni...
***
Donia Lina testowała właśnie próbkę wzmocnionej trucizny na szczurach, gdy nagle do drzwi jej domu ktoś zapukał.
- Donia Lina, dzień dobry! - przywitała się serdecznie sąsiadka.
- Patricia, Malvina... Czy coś się stało? - spytała zdziwiona niezapowiedzianą wizytą.
- Ja i moja Malvinita chcieliśmy się z panią pożegnać.... Cristobal kupił dom starej Montero i dziś się przeprowadzamy - wyjaśniła młoda dziewczyna.
- Cóż, w takim razie zapraszam na ostatnią herbatę!
Uwagę Malvinity zwróciła mała buteleczka z zielonym płynem. Zaciekawiona dziewczynka schowała więc ją do kieszeni w swojej różowej sukience.
***
Vicente wykorzystując moment, że Lia siedzi w łazience wybrał zadzwinił do przyjaciółki siostry - Tamary.
- Tamarita, no cześć! Tu Vicente z tej strony!
- Vicente, jak miło, że dzwonisz! - ucieszył się kobiecy głos w słuchawce. - Co tam u Lii? Dawno się nie odzywała!
- No właśnie! Może zabierzesz ją dziś na rolki? - zaproponował.
- Na rolki? Dziś?
- Tamara, błagam zabierz ją gdzieś!
- W sumie.... dobra! - zgodziła się.
- Tamarita, kocham.... kocham cię! - ucieszył się.
Teraz ma szansę zemścić się na Lii za wczorajszy numer z szafą...
***
Ubrany już Ignacio wraz z Constanzą zajadali się kanapkami. Nagle uwagę mężczyzny przykuły pewne dokumenty.
- "Pytania do wywiadu z komendantem Borisem Acevedo". Skąd to masz?
- Violeta poprosiła mnie, aby przeprowadziła z nim wywiad - wyjaśniła. - Dokładnie za godzinę mam z nim spotkanie.
- Eduardo Mora, bardzo młodo zginął! - stwierdził Ignacio, gdy po chwili słysząc nazwisko byłego kochanka do kuchni weszła Vanessa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 17:45 pm    Temat postu:    

Odcinek 10

- Vanessa, już wstałaś?! - zdziwiła się Constanza.
- O czym rozmawialiście? - spytała zaskoczona rewelacją Vanessa.
- Mam dziś przeprowadzić wywiad z policjantem zajmującym się sprawą samobójstwa pewnego kolesia.
- Biedak podobno z ogromną prędkością wjechał w przepaść! - dodał Ignacio.
Załamana Vanessa wróciła do swojego pokoju.
- Dlaczego Lina nic nie wspomniała o śmierci syna?
***
- Jakaż szkoda, że się stąd wyprowadzacie!
- Też bardzo żałujemy, ale Malvinita będzie miała bliżej do szkoły!
- Malvinita, a jak ty sobie radzisz w szkole? - spytała donia Lina.
- Bardzo dobrze! Wczoraj dostałam trzy piątki! - oznajmiła mała z dumą w głosie.
Po chwili mała Malvinita udała się do ubikacji. W drodze powrotnej do salonu dziewczynkę zaciekawiły dziwne odgłosy z jedego z pokoi. Zaciekawiona weszła do środka. Wokoło znajdowało się pełno zlewek z różnymi subastancjami, na szafkach stało kilka klatek z ptakami, z szczurami. Zaciekawiona Malvinita podeszła do stolika, gdzie donia Lina kończyła przygotowywać truciznę dla Vanessy.
Cyjanofosforan, tlenek potasu... - wszystkie te nazwy były dla dziewczynki nieznane, ale właśnie te zaciekawiły ją nabardziej. Chcąc zrobić psikusa starszej pani, mała wlała do zlewki z prawie gotową trucizną dla Vanessy wszystkie upatrzone przez Malvinę tajemnicze substancje.
- Malvinita, gdzie jesteś? - rozległo się wołanie doni Patricii.
Mała Malvinita szybko opuściła pracownię Liny i dołączyła do mamy i sąsiadki.
***
Vanessa siedziała zamyślona w swoim pokoju. Zastanawiała się, dlaczego podczas wczorajszego spotkania, donia Lina nie wspomniała słowem o śmierci syna. Nagle dziewczyna przypomniała sobie ostatnie spotkanie z byłym kochankiem...
- Kocham cię!
- Wiem...
- Bez ciebie moje życie nie ma sensu, Vanesso!
- Eduardo, dlaczego to zrobiłeś!? - po chwili Vanessa zaczęła płakać.
***
Lia postanowiła wyrwać Diego na kolejne zakupy, gdy nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Tamara? - zdziwiła się Lia.
- Liita! Wpadła do ciebie, bo tak sobie pomyślałam, że może masz ochotę na rolki!
- ...
- Pospiesz się! Widziałam super okazy w parku! - oznajmiła Tamara, a zawiedziona nagłą zmianą planów Lia udała się na górę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 17:46 pm    Temat postu:    

Odcinek 11

Gdy donia Patricia i mała Malvinita wróciły do siebie, donia Lina wróciła do swojej pracowni, by skończyć trutkę. Dodała jeszcze klika składników i...
- Co się dzieje?! - przeraziła się.
Zlewka zaczęła gwałtownie bulgotać zmieniając przy tym kolor substancji. Po chwili wszystko się uspokoiło. Starsza pani podała jednemu ze szczurów kropelkę zielonej substancji. Cierpliwie czekała na śmierć gryzonia, aż po kilku minutach szczur padł.
- Teraz nic mi nie przeszkodzi, by podać ci tą truciznę, Vanesso Gomez! - rzekła stanowczo starsza pani i udała się na górę, do salonu.
***
Mama małego Fabio siedziała przy kuchennym stole i wpatrywała się w zdjęcie doni Liny.
- Już nie długo się spotkamy, Lino Mora!
***
Igancio samotnie wrócił do redakcji, by rzaden z jej pracowników nie odkrył, że nie tylko praca łączy go z Constanzą.
- Don Ignacio! Dzień dobry! - przywital się ochroniarz.
- Dzień dobry Chester!
- Benito wspominał mi, że był pan tu z jakąś panienką!
W oczach Ignacio pojawiło się zaskoczenie. Był przekonany, że wczorajszego wieczoru ochroniarz Benito jak zwykle był na obchodzie firmy!
- To nie możliwe! Wczoraj oglądałem mecz z przyjaciółmi - wyjaśnił Valdez.
- Cały Benito! Ciągle wymyśla fałszywe plotki! Przepraszam pana! - przeprosił mężczyzna.
- Nie szkodzi, miłego dnia! - odpowiedział Ignacio i zniknął za drzwiami wejściowymi.
Choć redakcja należała do niego, dziś wyjątkowo czuł się w niej nie swojo. Czuł na sobie spojrzenia wszystkich pracowników, jakby wiedzieli oni o jego romansie z Constanzą.
- Ten znów nie w humorze! - stwierdziła jedna z dziennikarek.
- Widocznie potrzeba mu kobiety! - dodała druga, ssając palec wskazujący...
***
W drodze do nowego domu, mała Malvinita uważnie przyglądała się buteleczce z zieloną substancją.
- Kochanie, co tam masz? - spytała Patricia, widząc w lusterku dziwny przedmiot w ręku córki.
- Nic takiego! - odpowiedziała mała.
***
- A gdzie Lia? - zdziwił się nieobecnością "swojej kochanki".
- Nie wiem.... - burknął Vicente, konsumując resztki wczorajszego popcornu.
- Nie wierzę! Napewno zemściłeś się za wczoraj!
Vicente spojrzał na przyjaciela i po chwili wybuchł szyderczym śmiechem.
- Co jej zrobiłeś?! - zaniepokoił się Diego.
- Ja jej nic nie zrobiłem, choć nie wiem czy ona sobie sama czego nie zrobi...
- Vicente...
- Zadzwoniłem po Tamaritę, która zabrała ją na rolki - wyjaśnił spokojnie przyjacielowi Vicente.
- To Lia pamięta jeszcze jak się jeździ na rolkach?! - zaśmiał się Diego.
***
- Lia, co z tobą?! - spytała Tamara, zaskoczona kondycją przyjaciółki.
- Poprostu dawno nie jeździłam na rolkaaaaaach - probowała odpowiedzieć Lia, gdy po chwili zaliczyła upadek. - Założę się Vicente, że to twoja sprawka!
***
Śpiącą Vanessę opudził telefon Liny.
- Dzień dobry Vanesso, czy dziś mogłybyśmy dokończyć rozmowę? - spytała Lina.
- Oczywiście, chciałam powiedzieć, że...
- To świetnie, więc spotkajmy się za dwie godziny u mnie w domu. Zapewne wiesz, że mieszka Eduardo....
- Tak, wiem..
- Do zobaczenia, Vanesso! - pożegnała się Lina, poczym na jej twarzy zagościł złowrogi uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 17:47 pm    Temat postu:    

Odcinek 12

Po kilkunastu minutach Lia wraz Tamarą zatrzymały się w parkowej restauracyjce, gdzie mogły w spokoju poplotkować przy pucharku lodów i dobrej kawie.
- Myślałam, że będziesz w lepszej kondycji... - zaśmiała się Tamara.
- Jakiś czas temu nabawiłam się kontuzji kolana przez mojego kochanego braciszka! - skłamała Lia.
- O jej! Gdyby wiedziała, nie zabrałabym cię na rolki!
- Skąd mogłaś wiedzieć? Cieszę się, że się spotkałyśmy!
- Ja również! - odpowiedziała Tamara z szerokim uśmiechem na twarzy. - Słyszałam, że jesteś jeszcze z Diego, co słychać w waszym związku?
- Wszystko w porządku. Nadal jesteśmy w wolnym związku.
- Nie boisz się, że znajdzie się któraś, która odbije ci przystojnego Lopeza?
- Znalazłaby się taka, a już nie żyje! - zagroziła Lia.
***
Vanessa długo zastanawiała się nad ubiorem na spotkanie donią Liną. Poukładała na łóżku kilka sukienek, co nie nie ułatwiło kobiecie zadania. Wkońcu wybór padł na czarną sukienkę z białą przepaską. Vanessa ostatni raz poprawiła makijaż, poczym pospiesznie udała się na miejsce spotkania z Liną Mora.
***
Umówionej na spotkanie z komisarzem Acevedo Constanzie towarzystwa dotrzymywał zafascynowany kobietą policjant.
- Pani Constanzo, nie ma pani pojęcia jak kocham pani artykuły! - zachwalał mężczyzna.
- Bardzo mi miło! - uśmiechnęła się Connie. - Może pan poprosić do mnie komisarza Acevedo?
- Już biegnę!
Po kilku minutach do gabinetu wszedł komisarz na którego czekala Constanza. Przystojny komisarz był zachwycony urodą dziennikarki..
- Dzi...dzień dobry pani... - zaczął jąkając się komisarz.
- Constanza Ibarra, MiVida! - przedstawiła się Connie.
- Komisarz Boris Acevedo, wydział kryminalny! W czym mogę pani pomóc?
- Czy odpowie pan na kilka pytań dotyczących samobójstwa Eduardo Mora?
- Proszę pytać...
- Dziękuję, czy to prawda, że Mora podczas jazdy był pijany?
- Nie możemy wykluczyć tej opcji. Czekamy na konsultacje z naszym patologiem.
***
Donia Lina czekała niecierpliwie na pojawienie się Vanessy. Po kilku minutach kobieta dostrzegła w oknie sylwetkę Vanessy.
- Ciesze się, że już jesteś! - rzekła Lina, wieszając płaszcz Vanessy na wieszaku.
- Ja też się cieszę! Musimy porozmawiać!
Lina przełknęła ślinę i dała dziewczynie znak, by weszła do salonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 17:48 pm    Temat postu:    

Odcinek 13

Vanessa usiadła nieśmiało na sofie. Donia Lina zaparzała w kuchni kawę. Szybko zerknęła na dziewczynę, poczym wyjęła z kieszeni mały flakonik z zieloną trucizną i wlała całą zawartość do filiżanki Vanessy. Gdy woda zagotowała się, kobieta zalała filiżanki i udała się do czekającej na nią Vanessy.
- A gdzie Eduardo? - spytała seniorka.
- Pani Lino... pani dobrze wie gdzie on jest...
- Nie rozumiem? Napij się!
Vanessa spojrzała niepewnie na kobietę. Miała złe przeczucia.
***
Lia wraz z Tamarą wróciły do mieszkania Diego.
- Tamarita! - ucieszył się Vicente. - Kope lat!
- Vicento!
- Braciszku pozwól na moment! - szepnęła Lia bratu na ucho.
- Wybacz kochana, zaraz wrócę!
- Mścisz się?! - syknęła Lia.
- Siostra, opanuj się!
- Co opanuj się? Co opanuj się?! Dobrze wiesz, że po wypadku nie moge jeździć na rolkach!
- Myślałem, że już możesz! - zdziwił się chłopak.
- Prawie wpadłam pod samochód! Oto ci chodziło?! Tak zależy ci na mojej śmierci?!
Vicente stał jak wryty. Po mału docierało do niego, że przesadził ze swoim planem. Bardzo kochał Lię i umarłby, gdyby zginęła.
- Przepraszam...
- Tylko tyle masz do powiedzenia?!
- To ty zaczęłaś!
- Teraz to na mnie zwalasz winę?! Palant! - rzekła poddenerwowana, poczym walnęła brata w głowę.
Jednak zamocno, gdyż chłopak wylądował na szklanym stoliku.
- Vicente! - krzyknęła przerażona Lia.
***
Constanza kończyła zapisywać ostatnie zdanie komisarza., gdy ten chlapnął w jej stronę komplement:
- Gdybym wiedział, że w gazecie pracują tak pięknę redaktorki, zostałby dziennikarzem, a nie policjanetm.
- Praca dziennikarza wcale nie jest taka łatwa na jaką się wydaje! - odpowiedziała Connie. - Bardzo panu dziękuję za udzielony wywiad i życzę powodzenia w dalszym śledztwie!
- Pani Constanzo!
- Taak?
- Dałaby się pani zaprosić na kolację?
- Oddzwonię do pana! - rzekła nieco speszona Constanza, która szybko opuściła komisariat.
***
- Jak smakuje ci kawa, Vanesso?
- Jest pyszna! - odpowiedziała z uśmiechem Vanessa, odkładając filiżankę na stolik.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.... gdzie jest Eduardo? - spytała raz jeszcze donia Lina.
- Przecież pani wie....
- Nie wiem! - uniosła się Lina. - Mieliście być razem.
- Myli się pani!
- Milcz!
- Eduardo nie żyje! Dobrze pani o tym wie! - oznajmiła podniesionym tonem Vanessa.
Donia Lina odłożyła filiżankę z kawą, a następnie podeszła do półki na której znajdowało się pełno zdjęć Eduardo.
- Był taki młody, pełen życia.... dopóki nie spotkał na swej drodze ciebie, Vanesso Gomez!
- Słucham?!
- Tak, skrzywdziłaś go! Robiłaś mu niepotrzebną nadzieję! To przez ciebie odebrał sobie życie!
- Nieprawda!
- Nie kłam! Był toba zachwycony! Chciał się żenić! - oznajmiła nerwowo Lina.
Nagle Vanessie zaczęło kręcić się w głowie. Cała zrobiła się blada.
- Co mi jest?
Donia Lina zaczęła się śmiać. Śmiech ten był przerażający.
- Co mi zrobiłaś, stara wariatko!
- Spełniam marzenie mojego syna! Chciał być z tobą, więc będzie!
- Co?
- Ale na tamtym świecie!
- Ty suko! - rzekła Vanessa, gdy po chwili upadła na podłogę i zaczęła skręcać się z bólu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 17:49 pm    Temat postu:    

Odcinek 14

- Nigdy nie wybaczę ci, że to przez ciebie mój syn, moje jedyne dziecko odebrało sobie życie! - wykrzyczała donia Lina w stronę Vanessy.
- Przeklęta starucha! Zobaczysz, ja wrócę i pożałujesz, że mnie zabiłaś! - odpowiedziała Vanessa poczym zamilkła.
Trucizna objęła całe ciało dziewczyny, każdy organ, narząd. Zaciekawiona czy aby napewno Vanessa nieżyje, donia Lina podeszła do ciała dziewczyny i sprawdziła puls Vanessy.
- Nieżyje.... - stwierdziła, poczym udała się do kuchni, gdzie znajdował się telefon. - Rodrigo? Przyjedź do mnie jak najszybciej!
Wróciwszy do salonu, Linę ogranęło przerażenie. Ciało Vanessy zniknęło!
***
Zaniepokojeni krzykami Lii, Diego i Tamara pobiegli do pokoju, w którym znajdowała sie Lia.
- Vicente!
- Mój Boże! Lia, zabiłaś własnego brata! - stwierdziła Tamara.
- Ja go tylko lekko uderzyłam w głowę! On sam upadł na ten stolik! - wyjaśniła, chcąc się jakoś usprawiedliwić.
- Lia, nie ma co! Skończysz w kryminale! - dodała Tamara.
- Nie stójcie tak! Zadzwońcie po karetkę! - zarządził Diego.
***
- Gdzie ona się podziała?! - zastanawiała się zdenerwowana zniknięciem Vanessy donia Lina. - Czyżby trucizna nie działała?! Przecież przyrządzałam ja według przepisu!
Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi za którymi stał były mąż Liny - Rodrigo.
- Nareszcie jesteś!
- Tak się za mną stęskniłaś? - zdziwił się mężczyzna. - Co tam u Veroniki?
- Nawet mi o niej nie wspominaj! Mam teraz innym problem na głowie.
- Miałaś gościa? - spytał ponownie mężczyzna, zauważywszy torebkę Vanessy na sofie.
- Zgadłeś, tyle że teraz nie wiem, gdzie ten gość zniknął....
- Sprawdzałaś u góry?
Lina szybko pobiegła po schodach do góry. Tam jednak nie było śladu po Vanessie. Nagle zaniepokoił ją dziwny huk; jak gdyby coś spodło na podłogę. Zbiegła z góry równie szybko jak i się na niej znalazła i chwyciła się za usta. Rodrigo leżał nieprzytomny na podłodze z raną na głowie.
- Vanesso Gomez, przestań się ukrywać?! W przeciwnym razie zadzwonię po policję! - krzyczała spanikowana kobieta.
- I co im powiesz? Przyznasz się, że zabiłaś dziewczynę swojego syna? - odpowiedziała z ukrycia Vanessa.
- Więc ty żyjesz....
- Ameryki to ty nie odkryłaś! Jasne, że żyję!
- Pokaż się! - domagała się seniorka.
- Po co? Tak bardzo chcesz zobaczyć swoje dzieło?!
- Nie drażnij mnie!
Vanessa w końcu zdecydowała się ujawnić. Lina na widok Vanessy opadła na sofę.
***
Constanza wróciła do domu, by doszlifować wywiad z komisarzem Acevedo. Zdziwiała ją nieobecność współlokatorki.
- Vanessa, jesteś w domu? - spytała, lecz nikt nie odpowiedział. Korzystając z nieobecności przyjaciółki zadzwoniła do Ignacio.
- Cześć kochanie! Co tam ciekawego porabiasz?
- Sprawdzam tekst Violety, a ty myszko?
- Przyjedź do mnie! - nalegała dziewczyna.
- Connie, nie mogę teraz!
- Ignacio, prosze cię! Wydawało mi się, że ktoś mnie śledził! Boję się!
- Trzeba było tak od razu! Zaraz u ciebie będę!
Constanza klapnęła klapkę od telefonu i zagryzła dolną wargę.
***
Lia, Diego i Tamara czekali w szpitalu na wieści o stanie Vicente.
- Alirio, nareszcie! Co z Vicente?! - dopytywał się Diego.
- Miał bardzo dużo szczęścia! - odpowiedział zdziwiony lekarz.
- Możesz jaśniej?
- Niewielki kawałek szkła ugodził go w brzuch, ale jeśli skaleczyłby się w tętnicę nie odratowalibyśmy go!
- Wyjdzie z tego? - spytała Tamara.
- To silny facet i myślę, że tak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 17:50 pm    Temat postu:    

Odcinek 15

Constanza wyszła z łazienki w szlafroku trzymając w ręki lusterko i maskarę do rzęs. Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi.
- Cholera! To napewno Ignacio! - pomyślała i pospiesznie podbiegła do drzwi i otwierając je zamarła. - Oscar?!
- Connie, kochanie! W końcu cię znalazłem! - odpowiedziła uradowany mężczyzna na widok byłej dziewczyny.
***
- Coś tak zbladła, wiedźmo?! - spytała z ironią Vanessa. - To w tej Vanessie zakochał się twój syn!
- To nie możliwe! Powinnaś być...
- ...martwa?! - skończyła Vanessa, poczym podeszła do kobiety i wymierzyła jej mocny policzek. - Będę teraz twoim koszmarem! Już się ode mnie nie uwolnisz!
- To musi być jakiś straszny sen! Podałam ci przecież śmiertelną dawkę!
- Skończ bredzić! Jak ci się podoba teraz moja sukienka? - spytała Vanessa, przeglądając się w wielkim lustrze.
- Rodrigo, obudź się! - zwróciła się do nieprzytomnego mężczyzny Lina. - Błagam, otwórz oczy!
- Nieźle mu przyłożyłam, co nie babciu?
- Wynoś się z mojego domu!
- Bardzo chętnie, ale zapamiętaj: ja tu wrócę! - odpowiedziała spokojnie Vanessa, poczym opuściła dom Liny Mory, która szybko wezwała pogotowie.
***
- O mały włos, a zabiłabyś brata! - stwierdziła z wyrzutem Tamara.
- Nawet mi o tym nie przypominaj!
- Na szczęście Vicente nie długo wyjdzie z tego... - dodał ze spokojem Diego.
Nagle Lia oparła się o ścianę. Strasznie zabolała ją noga, lecz starała się nie okazywać tego po sobie.
- Lia, wszystko w porządku? - zaniepokoił się Diego.
- Tak tak... Ałł!!
- Własnie widzę... - dodała Tamara.
- Lia, co się dzieje? - spytał przechodzący obok Alirio.
- No ja się chyba domyślam, doktorze!
- Mów mi po imieniu! - zwrócił się do Tamary przystojny lekarz. - Jak myślisz, od czego ten ból?
- Tamara, nie mów mu! - przerwała Lia.
- Lia, a jak to cos poważnego? - powiedziała Tamara. - No więc byłyśmy dzisiaj na rolkach i Lia wywróciła się na żwir.
- I dlaczego od razu nie przyszłyście?! - dodał z wyrzutem Alirio. - Trzeba prześwietlić ci nogę, Lio!
***
- Oscar, to nie najlepszy moment na odwiedziny! - rzekła Constanza, starając się wyprosić dawnego chłopaka.
- Przemyślałem wszystko i chciałbym, abyśmy zaczęli wszystko od nowa!
- Nie ma takiej możliwości!
- Masz już kogoś?
- Tak....
Zmartwiony ta informacją Oscar usiadł na sofie. Strasznie bolało go kolejne odtrącenie ze strony Constanzy.
- Jak chcesz, ale ja z ciebie niezrezygnuję tak łatwo! - postanowił mężczyzna i szybko opuścił mieszkanie dziewczyny.
- Dlaczego musiałeś się pojawić akurat w tym momencie?! - zastanawiała się Constanza.
***
Vanessa tymczasem podąrzała samotnie po ulicy, mijając jedną z drogerii. Postanowiła zajrzeć i kupić kilka kosmetyków. Szczególną uwagę Vanessy przykuły nowe kosmetyki z serii GreenPerfect. Zadowolona zakupiła po każdy produkcie z serii i spokojnie udała sie w kierunku apartamentowca, gdy niespodziewanie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Renzo
Administrator
Administrator



Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon Paź 08, 2007 9:33 am    Temat postu:    

Odcinek 16

Zadowolona zakupiła po każdy produkcie z serii i spokojnie udała sie w kierunku apartamentowca, gdy niespodziewanie zaczepił ją nieznajomy, który wepchnął kobietę do samochodu.
- Kim jesteś?! Czego chcesz?! - krzyczała spanikowana. Raz udało jej się wyrwać z rąk śmierci.
- Zamknij się! - odpowiedział nerwowo mężczyzna.
***
Oscar stanął przed budynkiem w którym mieszkała Constanza i zamyślił się głęboko, gdy nagle wpadł na niego Ignacio.
- Bardzo pana przepraszam! - przeprosił mężczyznę i wbiegł do budynku.
- Napewno już kogoś masz, Constanzo.... Ale wiedz, że ja cię odzyskam! Będę o ciebie walczył! - postanowił Oscar, poczym ruszył przed siebie.
***
Donia Lina czekała na szpitalnym korytarzu na wieści o stanie zdrowia Rodrigo. Widząc lekarza wychodzącego z sali jej byłego męża, zaczepiła go:
- Panie doktorze, dłużej nie wytrzymam tej niewiedzy! Proszę mi powiedzieć co z moim byłym mężem! - spytała roztrzęsiona kobieta.
- Proszę się uspokoić! - odpowiedział z lekkim uśmiechem lekarz. - Z don Rodrigo wszystko w porządku, uraz czaszki na szczęście okazał się nie groźny.
- Dzięki Bogu! Bardzo panu dziękuję!
- To moja praca.... Proszę wrócić do domu i wypocząć!
***
Vanessa i tajemniczy mężczyzna zajechali pod opuszczoną kamienicę, gdzie na dziewczynę czekał już jej dawny znajomy...
- Sebastian?! - zdziwiła się Vanessa na widok znanego bosa narktykowego, a jej dawnego kochanka.
- Widzę, że nic się nie zmieniłaś Vanesso... - zwrócił się do kobiety, poczym zaciągnął się cygarem.
- Czego ode mnie chcesz?! Dlaczego mnie tu sprowadziłeś?!
- Spokojnie, maleńka! - odpowiedział mafioso, gładząc miekkie włosy Vanessy. - Nie mów, że nie pamiętasz tego miejsca...
- Rozstaliśmy się dobre kilka lat temu... - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Nie... to ty przede mną uciekłaś, ale w końu cię znalazłem!
- Czego znów chcesz? - spytała z pełnym cynizmem w głosie.
- Dobrze wiesz...
***
Ignacio podbiegł pod drzwi mieszkania Constanzy i zaczął nerwowo pukać.
- Już jesteś! - ucieszyła się dziewczyna.
- Wszystko w porządku?
- Tak, okazało się, że był to mój sąsiad, który wracał z pracy w pobliżu komisariatu.
- Jak wywiad? - spytał zaciekawiony mężczyzna.
- Komisarz nie mógł oprzeć się mojemu urokowi i grzecznie odpowiadał na wszystkie moje pytania...
- Grzeczna dziewczynka... - wyszeptał jej na ucho, poczym zaczął gładzić jej szyję.
- Ignacio, nie teraz! - przerwała nagle dziewczyna.
- Myślałem, że chcesz?
- Tak, ale nie teraz... - wyjaśniła z niepokojem, poczym osunęła się w ramiona Ignacio.
***
Donia Lina wracała do domu, gdy nagle jej uwagę przykół postać pewnej kobiety.
- Veronica? - zawołała, lecz dziewczyna uciekła. - Veronica, to ty?!
***
- Zapomniałaś już jak było nam dobrze? - spytał Sebastian, dotykając Vanessę po całym ciele.
- Tak, bo zaczynam nowe życie! - odpowiedziała Vanessa.
- W takim razie przypomnę ci, jak było nam dobrze! - po chwili mężczyzna złożył na ustach Vanessy gorący pocałunek, gdy po chwili odepchnął od siebie dziewczynę.
- Co ty wyprawiasz?! - uniosła się kobieta.
- Twoje usta mają dziwny smak!
Vanessa dotknęła swoich warg, poczym podeszła pewnie do Sebastiana i polizała jego policzek. Mafioso upadł martwy na podłogę, a Vanessa odeszła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Witamy na forum Twojej telenoweli! Strona Główna -> Zatruta kobieta Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach